Zasadniczo pracownicy jeżdżący samochodami firmowymi powinni ich używać wyłącznie w celach służbowych. Zdarza się jednak, że przy tak zwanej „okazji”, podwożą dzieci do szkoły, jadą na zakupy, do fryzjera czy nawet na wakacje. Takie korzystanie z aut służbowych może być postrzegane przez organy podatkowe jako przychód z tzw. nieodpłatnych świadczeń.
"Fiskus" nigdy wcześniej nie sięgał po podatek dochodowy od takiego przychodu, ale od 1 stycznia 2015 ma się to zmienić.
Firma, która udostępnia pracownikowi korzystanie ze służbowego samochodu także w celach prywatnych, będzie zobligowana do doliczenia do jego pensji przychodu za jazdę firmowym autem. Kwota ta będzie uzależniona od pojemności silnika.
Pracownik korzystający z firmowego pojazdu o pojemności do 1,6 litra będzie miesięcznie oddawał "fiskusowi" 45,00 zł (540,00 zł rocznie). W przypadku samochodów służbowych o mocniejszych silnikach czyli powyżej 1,6 litra „fiskus” zyska aż 72,00 zł miesięcznie (864,00 zł rocznie). Reasumując - pracodawca będzie zmuszony miesięcznie doliczyć do pensji odpowiednio 250,00 zł i 400,00 zł (250,00*18%=45,00; 400,00*18%=72,00).
Oczywiście wszystkie powyższe wyliczenia dotyczą miesięcznego użytkowania auta firmowego.
Natomiast w przypadku wykorzystywania auta w celach prywatnych przez część miesiąca - wartość należności ustalana będzie za każdy dzień użyczenia pojazdu w wysokości odpowiednio 8,33 zł oraz 13,33 zł za dzień.
W związku z wprowadzeniem takiego projektu - budżet państwa powinien zyskać 76 000 000 zł.
Według niektórych ekspertów - powyższy projekt posiada kilka wad i za jedną z nich można uznać ryczałt liczony od pojemności samochodu, a powinien być on zastąpiony lepszym rozwiązaniem, jakim jest ryczałt liczony od wartość samochodu. Powinna też być wprowadzona zasada, która mówi o zmniejszeniu kwoty ryczałtu, gdy danego dnia pojazd nie był używany do celów prywatnych. Oczywiście trzeba się z tym liczyć, iż każda nowelizacja wywołuje wiele problemów interpretacyjnych oraz sporów.
Autor: IW